
Jako kibic Widzewa doskonale znam obraźliwe hasła pod adresem lokalnego rywala, czyli Łódzkiego Klubu Sportowego. Nie przytoczę ich tutaj gdyż są zbyt niecenzuralne. Doskonale wiem, że bazarze (tak nazywani są kibice ŁKS -u) używają równie niecenzuralnych słów w stosunku do RTS -u.
ŁKS i Widzew są to dwa wspaniałe łódzkie kluby, które rozsławiały to miasto nie tylko na polskim podwórku, ale także na arenie europejskiej. I czy nie byłoby wspaniale gdyby znów powróciły do swojej dawnej świetności? Zadaję to pytanie tym ludziom którzy życzą rywalowi jak najgorzej i którzy cieszą się z każdej jego porażki. Czy nie byłoby pięknie, gdyby człowiek po ciężkim dniu pracy włączył telewizor a tam właśnie mecz Ligi Mistrzów. Np. Widzew Łódź – FC Barcelona a następnego dnia ŁKS gra z AC Milan. Jednak fakt taki wydaje się niczym z literatury science fiction. Jednakże mówię Wam, kiedyś tak się stanie. Oba łódzkie kluby staną się potentatami europejskiej piłki. Ogromnie w to wierzę.
Jednak z czym chcemy podbijać Europę? Z wyzwiskami skierowanymi przeciw lokalnemu rywalowi? Z niekończącą się wojną? To Europa doskonale zna. Weźmy przykład z Mediolanu. AC Milan i Inter są to dwa kluby z jednego miasta, grające na tym samym stadionie. A chyba wszyscy pamiętają ich ostatni mecz w Lidze Mistrzów, który zakończył się przed regulaminowym czasem z powodu niewłaściwego zachowania kibiców. Pokażmy więc całej Europie, że tak wcale nie musi być. Że kibice dwóch klubów z jednego miasta są w stanie razem współpracować. Dlatego na meczu zamiast tracić energie na obrażanie innych klubów, skupmy się na dopingu dla własnej drużyny. Kochać kibiców rywala z za miedzy przecież nie musimy, ale należy ich szanować.
Autor: Michał Kamiński
http://juliaspaces.blogspot.com/